czwartek, 26 maja 2016

Recenzja: Symulator straży pożarnej

Symulator straży pożarnej (PC)

Słowo "symulator" w większości przypadków jest synonimem "koszmarnej gry". I tak jest w tym przypadku. Nie liczyłem na wiele. Po obejrzeniu kilku filmów z rozgrywki wydawało mi się, że może nie będzie tak źle. Miałem rację... Wydawało mi się. 
Manekin na służbie.

Jedno mnie ciekawi. Dlaczego Niemcy tak bardzo kochają katastrofy? Mamy dziesiątki filmów o "mega tornadach", "uber wulkanach", "giga tsunami"... Teraz zabrali się za gry i postawili na ilość kosztem jakości. Kupiłem tego potwora w markecie w promocyjnej cenie, ale i tak żałuję wydanych pieniędzy. Jak sama nazwa wskazuje, tym razem wcielimy się w rolę strażaka. I to nie byle jakiego. Chłopina gasi pożary, nosi rannych (co wygląda komicznie), a nawet "zmywa" niewielką plamę oleju z ulicy (ale emocje). Zanim zacząłem jeździć "Florianami" (o nich za chwilę) musiałem ukończyć samouczek, który przypominał wycieczkę szkolną. Zostałem oprowadzony po wszystkich pomieszczeniach i... to by było na tyle. A podstawy używania sprzętu? Strażaku ucz się sam. Swoją drogą kompani wałęsający się po korytarzach przypominają naukowców z Half-Life... tyle, że tam było kilka razy więcej powtarzanych non stop tekstów, a sama gra wyszła "nieco" wcześniej. Tutaj są trzy: "witaj", "przepraszam". "miłego dnia". Jakby tego było mało, słychać ich nawet po opuszczeniu remizy. Po drugiej stronie ulicy... Jadąc na akcję jest jeszcze ciekawiej: "wyłącz światła, nie jesteśmy na służbie" (a niby gdzie? Wycieczce krajoznawczej?). "Dobrze się wczoraj spisałeś" - dzięki kolego, szkoda tylko, że mówisz mi to w trakcie mojej pierwszej misji. 

 W Niemczech coś takiego wymaga interwencji straży pożarnej.

Każdego dnia (zmiana) jesteśmy przydzielani do jednego z kilku wozów, które pieszczotliwie nazwano "Florianami". W miarę postępów wyruszamy na akcję co raz to bardziej wypasionymi "brykami". Ambulanse, niewielkie jednostki gaśnicze czy giganty z drabiną. Co więcej (w teorii), musimy o nie dbać. Sprawdzać stan ciśnienia w oponach, poziom oleju czy ładować akumulatory. W praktyce trzeba uważać jedynie na poziom paliwa, które znika w mgnieniu oka. Na szczęście nie brakuje stacji benzynowych. W drodze powrotnej do remizy można zatankować. Problem z głowy. Niestety w tym miejscu kończą się rozsądne rozwiązania. 

Nasz dzielny strażak może nosić przy sobie tylko jedno narzędzie, co jest jak najbardziej sensowne, ale dlaczego do cholery jasnej muszę odnosić je na miejsce, żeby zabrać inne? Dlaczego nie mogę rzucić węża na ziemię i pozbierać zabawek po akcji? Swoją drogą ucieszyłem się, gdy dostałem zadanie wyciągnięcia zakleszczonego kierowcy z auta... do chwili w której ujrzałem, że samochód płonie. Tak... wóz się pali, a kierowca jakby nigdy nic, siedzi i czeka na ratunek. Reszta ekipy? Jeden podlewa asfalt, drugi biega z wężem jakby stracił orientację, pozostali (włącznie z sanitariuszami) podziwiają gracza walczącego z żywiołem. Nie ma to jak praca zespołowa. W trakcie innej interwencji musiałem ugasić pożar w niewielkim magazynie. Na mojej drodze stanęła skrzynia sięgająca do kolan. Niestety lanie wody nad nią nie przyniosło skutku. Nie mogłem też jej przeskoczyć. Musiałem wrócić do auta, odstawić szopkę z odkładaniem narzędzi, a następnie zniszczyć "przeszkodę" toporem. Ręce i nogi opadają... 

Auta przejeżdżają przeze mnie. Ot tak. 

To jeszcze nic. Wyobraźcie sobie, że byłem wzywany do rowerzysty, który się przewrócił, pijaka, który stracił przytomność czy maleńkiej plamy oleju (nie, nie po wypadku). Najwidoczniej w Niemczech straż pożarna to jedyna służba ratunkowa, która robi absolutnie wszystko. W końcu w mojej remizie stało aż sześć czy tam siedem "Florianów". Zabrakło jedynie śmieciarki i szambowozu, Może w kolejnej edycji? Autorzy chwalą się cyklem dnia i nocy. Owszem jest, ale wykonanie woła o pomstę do nieba. Bardzo często zmieniają się drastycznie po wczytaniu kolejnej lokacji. Nocne misje to koszmar. Jest tak ciemno, że jedynym "punktem odniesienia" były pasy na drodze. Czy autorzy słyszeli o czymś takim jak "długie światła"? Jakimś cudem nie ma tu latarni, które oświetlałyby drogę. Nawet w mieście. A skoro o nim mowa... Jak zapewne zauważyliście, na mini-mapie oznaczono kluczowe miejsca. Problem w tym, że w "metropolii" jest ich tyle, że zasłaniają ulice! Nie da się ich wyłączyć. Kolejny świetny pomysł.  

Świetna misja. Szkoda, że nikt mi nie pomaga.

Nic nie przebije jednak poziomu symulacji. Możemy przegrać na dwa sposoby: przewrócenie się auta lub nie ukończenie misji w wyznaczonym czasie. Stłuczki? Uderzenia w barierkę, "czołówki" z drzewami? "Szwagier wyklepie". Widok z kabiny - jest. Lusterka - brak. Powodzenia przy parkowaniu z tej kamery. Łamanie przepisów takich jak nie używanie kierunkowskazów? Pff... Drobnostka. Nie zabezpieczenie miejsca akcji (pachołki, "trójkąt")? Zbędne. Ja tu gaszę pożar, a dziesiątki pseudo-mercedesów przejeżdża przeze mnie niczym przez ducha. A może nasz heros faktycznie nim jest? Zjawą, która musi dokończyć zaległe rzeczy? Kto wie... Niestety nie wystarczyło mi cierpliwości, aby zmęczyć "to coś".  

Nie, nie niosę manekina. To poszkodowana.

Oprócz jakże "wciągającej" kampanii udostępniono także "grę swobodną". Niestety jest zablokowana. Nie miałem zamiaru przechodzić tego potwora do końca, tylko po to, aby go odblokować i torturować się dalej. O ile grafika daje radę (zrzuty ekranu - średnie detale), to audio jest tragiczne. Brak tu porządnych odgłosów otoczenia, muzyka non stop się zapętla - utwory są po prostu zbyt krótkie. Monotonne brzmienie silnika nie oddaje uczucia jazdy wielkim wozem. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać. 

Ciemność widzę, widzę ciemność.

Gra ma swoje nieliczne zalety. Początkowo wciąga, ale po wykonaniu kilku misji zaczyna nudzić. Brak oświetlenia czy "nic nie robiące AI" denerwuje. Mini-mapa miasta zawalona ikonkami jest przysłowiową wisienką na torcie. Podsumowując: Symulator straży pożarnej to kolejny nieudany twór, który jest nie tylko pseudo-symulatorem, ale i najzwyczajniej w świecie badziewną grą, którą należy omijać szerokim łukiem. 

Ocena: 2/10 





   

2 komentarze:

  1. Moim zdaniem kilkadziesiąt minut w ciągu dnia zawsze można znaleźć na to, aby korzystać ze swojego hobby. Moim hobby jest np. granie w gry komputerowe i korzystam z tego, jeśli tylko mogę. Ostatnio skupiam się na grze http://nioh2.pl/ i właśnie na tej stronie sprawdzam sobie wszystkie potrzebne informacje. Teraz mamy dużo czasu na to, aby wolne wieczory spędzać w taki sposób, jak chcemy w domowych warunkach. U mnie właśnie jest to chwila relaksu z ulubioną grą. Już nie mogę się doczekać, kiedy przejdę kolejne etapy tej gry!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj z tymi grami to również bywało. Czasami się całą noc grało, jeśli trzeba było przejść jakiś etap. Jak gra bardzo wciągnie to nawet nie można spać, bo się myśli co będzie dalej i dalej, prawda? Mam kilka takich gier akcji na myśli. Teraz gram w różne gry i trafiłem nawet na fajny poradnik - https://www.lolporadnik.pl/ , który okazuje się pomocny, jeśli trzeba przejść kolejny etap bez kombinowania i szukania wielu rozwiązań . Bardzo lubię taką pomoc, ponieważ dość szybko się denerwuję, jeśli tylko coś mi nie wychodzi.

    OdpowiedzUsuń