czwartek, 7 stycznia 2016

Wyprzedaż Steam - podsumowanie

Wyprzedaż, wyprzedaż i po wyprzedaży...

Kilka dni temu informowałem Was o wyprzedaży gier na Steam czy opisałem system "kart kolekcjonerskich". Pora na podsumowanie tego świątecznego szaleństwa...
Tym razem, zgodnie z (niepotwierdzonymi) informacjami, ceny nie zmieniały się. Nie oznacza to, że nie zabrakło zniżek o nawet 95%. Obniżką objęto ponad 10 tysięcy gier! I nie, nie "tytułów znanych tylko deweloperom i ich rodzinie" czy posiadających opinię "przytłaczająco negatywnych". Wręcz przeciwnie. Dziesiątki produkcji AAA sprzedawano "za grosze".

W tym roku Valve postawiło na karty kolekcjonerskie. Każdego dnia, mogliśmy wypełnić swego rodzaju ankietę, nazywaną "kolejką", za ukończenie której otrzymywaliśmy trzy z dość dużej talii. "Zabawa" była wyjątkowo prosta. Steam biorąc pod uwagę posiadane przez nas gry, proponował jedenaście tytułów. Mogliśmy je zignorować, zacząć obserwować lub dodać do listy. Ot, reklama nowości. Przygotowano także specjalny komiks, który prawdę mówiąc przestał mnie interesować po dwóch stronach (jedna dziennie). 

W tym roku udało mi się "zgarnąć" wyjątkowo dużo tytułów. Część z nich zwróciłem korzystając z usługi "Steam refund", resztę zachowałem. Przetestowałem między innymi: Postal, dwie "old schoolowe" strzelanki ukazane z lotu ptaka, Hard Truck Apocalypse czy "kulki w 3D". Przez pierwszych kilka poziomów były ciekawe. Valve ani razu mi nie odmówiło. W teorii "rozpatrują sprawę do siedmiu dni", ale najczęściej po około 24 godzinach pieniądze wracały do "portfela Steam". Sprzedaż kart uzupełniła go na tyle, że mogłem pozwolić sobie na: "Kolekcję Red Faction", "realMyst Masterpiece Edition", "Simple Planes", "Sky Drift", grę typu "hidden object" czy "LEGO Star Wars 3". Owsem, wydałem prawie 120zł, ale była to świetna inwestycja. Bez tego "systemu", mógłbym pozwolić sobie na trzy, góra cztery produkcje.

Ku mojemu zdziwieniu karty sprzedawały się w błyskawicznym tempie. Niestety, wbrew zapewnieniom mojego znajomego, nie otrzymujemy ich po prostu będąc w grze. Owszem, przy odrobinie szczęścia jedną, ale to "prawdziwe granie" było nagradzane. Czy warto pozostawiać komputer włączony na kilka godzin dla "obrazka" wartego 0.04€? No właśnie... Co więcej karty były na tyle pospolite, że sprzedanie ich było wyjątkowo trudne. Jedynym sposobem było "zjechanie" z ceny.  Najlepsze (ponad 0.10€) trafiały na konto za ukończenie poziomu, czy zdobycie osiągnięcia. Były też najczęściej kupowane. Jak widać Valve przewidziało takie zagrywki.

Podsumowując, to była najdziwniejsza wyprzedaż od lat, ale w przeciwieństwie do zabaw w harcerza czy polowania na przeceny, zachęcała do kupna kolejnych tytułów. Poza tym, w końcu nabyłem realMyst Masterpiece Edition w rozsądnej cenie. 

PS. Nadal można zarabiać na kartach kolekcjonerskich :) 

2 komentarze:

  1. Ja tam ze sprzedażą kart poczekam do lutego - teraz po promocjach i loteriach rynek jest przesycony do grudnia cena za pewną kartę wynosiła 0,10 euro, a teraz jest to ledwie 0,04. Zresztą, to czekanie tyczy się głównie gier za 1 euro, które można łatwo zdobyć na różnych grupach, czy loteriach - ich twórcy nie męczą się z osiągnięciami, wiec karty są za czas gry. Po za tym... " ankietę, nazywaną "kolejką", za ukończenie której otrzymywaliśmy trzy z dość dużej talii." czemu nikt nie powiedział mi o tej ankiecie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cała ta "kolejka" to zachęta do pokazania (najczęściej) nowości. W nagrodę dają karty. W teorii można "wracać codziennie", ale póki co zadziałało tylko raz. Teraz nie dostaję nic :/

    OdpowiedzUsuń