poniedziałek, 18 stycznia 2016

Recenzja: Red Faction


Red Faction (PC)

Na wyprzedaży Steam kupiłem "Red Faction Collection". Doszedłem do wniosku, że warto byłoby ukończyć je wszystkie i napisać recenzję każdej z nich. Przed Wami pierwsza część - "stary, ale jary" Red Faction.



Red Faction to "stary, dobry FPS". Nie ma tu chowania się za winklem, punktów kontrolnych, regeneracji zdrowia czy bijących po oczach skryptów. Owszem, jest kilka rzeczy, które wołają o pomstę do nieba, ale wynagradza to grywalność. Co prawda, nie jest to poziom Half-Life, ale i tak bawiłem się świetnie. 


Strzelanie do szyb. To się nigdy nie znudzi.

Gra zaczyna się "niewinnie". Główny bohater skuszony obietnicami korporacji Ultor, postanawia polecieć na Marsa aby pracować jako górnik. Niestety szybko okazało się, że rzeczywistość ma się nijak do plakatów. Wycieńczająca praca, bezlitośni, uzbrojeni strażnicy czy "nadgodziny". Do tego nieznana plaga, która dziesiątkuje górników. Cała ta sytuacja to istna beczka prochu. Wystarczy iskra, aby wybuchł bunt. I tak też się dzieje. Aby przeżyć musimy chwycić za broń. Swoją drogą nietrudno się domyślić dlaczego strażnicy używają pistoletów z tłumikiem. 

Tak, można pojeździć tym... czymś.

Red Faction powstał na autorskim silniku Geo-Mod, który pozwalał na niespotykane wówczas niszczenie otoczenia. Dziura w ścianie? Żaden problem. Wystarczy podłożyć ładunek i podziwiać "fajerwerki". Szkoda, że działa to w wybranych miejscach. Dla przykładu w biurach ściany są niezniszczalne. A skoro o "bombach" mowa. Nie wiem, czy autorzy zrobili to celowo czy jest to błąd, którego nie da się naprawić, ale istnieje bardzo prosty sposób na zdobycie maksymalnej ilości ładunków: podłożyć i zabrać z powrotem. Wówczas z jednego robi się trzy. I tak do 21. Niestety nie da się w ten sposób uzupełnić amunicji. Arsenał jest standardowy (pistolety, karabiny, strzelby itd.), ale nie zabrakło kilku "perełek". Mam na myśli swego rodzaju "railgun" znany z Quake 3. Jest potężny, pozwala strzelać przez ściany i zabija bez względu na to, czy trafimy kogoś w nogę czy głowę. Żeby nie było, dotyczy to także nas. Trzeba uważać i często zapisywać stan gry. Pozostałe "zabawki" są niczego sobie. Najbardziej przypadła mi do gustu strzelba, która pozwala strzelać "ogniem ciągłym". Co prawda amunicja znika w błyskawicznym tempie, ale na taką "serię" nie ma mocnych. 

To trzeba zobaczyć...

Projekty poziomów w większości są bardzo dobre. Owszem, liniowe, ale porządnie zaprojektowane. Niestety w pewnym momencie trafimy do jaskiń w których (zbyt) łatwo się zgubić. W tym przypadku autorzy zawalili sprawę. Kilka razy utknąłem do tego stopnia, że musiałem oglądać filmiki na YouTube (swoją drogą, wielu graczy również nie miało bladego pojęcia gdzie ma iść). Kilka razy będziemy musieli wracać do odwiedzonych już miejsc, ale ma to sens i nie jest zrobione na siłę.  

Nienawidzę drabin w FPSach.

Niemal w każdym FPSie prędzej czy później, znajdziemy jakąś drabinę. Doskonałym rozwiązaniem jest konieczność wciśnięcia klawisza "akcji", aby postać na nią weszła. Niestety to wyjątki, do których Red Faction nie należy. O upadek nietrudno, co niesamowicie irytuje. Kolejną rzeczą, której nie cierpię są eskorty lub ochrony kogokolwiek. Nie ma to jak słabe AI przez które należy powtarzać poziom kilka razy. Ostatnią "bolączka" są misje "stealth". Wychodzę z założenia, że albo gra jest "skradanką" albo "strzelanką". W każdym z tych gatunków przeciwnicy zachowują się inaczej - tak ich "zaprogramowano". Teoretycznie, takie połączenie jest możliwe, czego przykładem jest doskonały Crysis, ale w praktyce nawet w nim, o wiele lepszym rozwiązaniem jest "siedzenie cicho". 

Skradać się? Nie, dziękuję. To FPS.

Red Faction ma kilka poważnych błędów. AI jest bardzo słabe. Przeciwnicy po prostu biegają jak opętani. Najbardziej rozśmieszył mnie tekst: "nie strzelaj, jestem nieuzbrojony" (a karabin "w łapie" to co, atrapa)? Finał jest "denerwujący" (delikatnie rzecz ujmując), a jeden z błędów uniemożliwia ukończenie gry! W pewnym momencie musiałem skorzystać z niewielkiej łodzi podwodnej. Za każdym razem, gdy chciałem opuścić ją do wody (wisiała "na haku"), ta eksplodowała. Co prawda dzięki kombinezonowi można nurkować bez obaw o zapas tlenu, ale powodzenia w walce z innymi łodziami, które spotkamy po drodze. Na szczęście, na ratunek przychodzą kody. W jednej z lokacji wariował dźwięk, ale to zapewne "zasługa" nowych systemów operacyjnych. 

Eksploduje. Za każdym p#nym razem :[

Red Faction to jedna z tych gier, która zestarzała się tylko i wyłącznie oprawą audio/wideo. Dziś niska rozdzielczość rzuca się w oczy, ale to niewielka cena za kilkanaście godzin świetnej zabawy. Tak, w przeciwieństwie do współczesnych produkcji, Red Faction nie da się ukończyć przy dwóch-trzech "posiedzeniach". Polecam.

Ocena: 8/10




   

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz