środa, 13 stycznia 2016

Recenzja: realMyst Masterpiece Edition


realMyst Masterpiece Edition

Myst to legendarna gra przygodowa. Nie znam produkcji, która doczekałaby się aż tylu reedycji: Myst, Myst Masterpiece Edition, realMyst, realMyst Masterpiece Edition. Pomijam wersje na konsole (PSP, NDS, 3DS). Co tym razem dodano? I przede wszystkim, czy gra jest warta zakupu?


Zanim odpowiem na to pytanie, muszę wyjaśnić o co tyle krzyku. W okolicach 1993r pojawiła się przełomowa produkcja. W czasach gdy napędy CD nie były aż tak powszechne, na rynek trafił gigant. Zajmował prawie całą płytę, co wówczas było nowością w świecie gier. Największe wrażenie robili jednak "aktorzy", którzy zastąpili "cyfrowe" postaci. Jakby tego było mało, zagadki były niesamowicie wymagające, ale jak najbardziej logiczne. No dobrze. Przejdźmy do meritum.

Tak wygląda MYST Masterpiece Edition

Fabuła nie powala. Głównym bohaterem jest po prostu gracz. Pewnego dnia przenosimy się do tytułowego, pełnego tajemnic świata Myst, a raczej na niewielką wysepkę otoczoną bezkresnym oceanem. Początkowo naszym zadaniem jest znalezienie sposobu na powrót do domu, ale szybko sytuacja się komplikuje. Nie dość, że odbyliśmy podróż w jedną stronę, to o pomoc proszą nas dwaj bracia: Sirrus i Achenar. "Przynieś mi niebieską/czerwoną stronę". Tak się bowiem składa, że niekompletna księga uniemożliwia podróże (książki to swego rodzaju "portale" do innych światów). Jest jedno "ale": ich ojciec, Atrus przestrzega nas przed nimi. Tylko jedna osoba mówi prawdę. Komu zaufacie? Zanim podejmiemy ostateczną decyzję, po której ujrzymy jedno z czterech zakończeń, będziemy musieli odwiedzić kilka Wieków (światów).

 A tak realMYST Masterpiece Edition 

Nasz mózg rozgrzeje się do czerwoności już na tajemniczej wyspie, która jest swego rodzaju "bazą wypadową". W kilku miejscach ukryto (i to solidnie) "księgi podróżne (portale)" przenoszące gracza do jednej z kilku krain. Kolejność "odwiedzin" nie ma żadnego znaczenia, tym bardziej, że zadanie jest zawsze takie samo (znajdź dwie kartki oraz księgę powrotną). Brzmi banalnie i monotonnie, ale takie nie jest. Poziom trudności, nawet jak na dzisiejsze standardy jest dość wysoki. Mimo to, każda z zagadek jest logiczna (bez względu na to, czy przestawiamy zawory czy spoglądamy w niebo), a co więcej nie zbieramy miliona przedmiotów. Niestety, ale Wiek oparty na dźwięku jest niesamowicie irytujący. Owszem, łamigłówki mają sens, ale szukanie odpowiedniego tonu to "lekka" przesada. W tym przypadku korzystanie z solucji nie jest powodem do "wstydu" (nawet dla największego weterana). Do pozostałych można przyczepić się jedynie na siłę.

Ta przejażdżka to koszmar...


Myst to gra, w której książki czy notatki są kluczem do sukcesu. Znajdziemy w nich nie tylko historie bohaterów czy opisy Wieków, ale i podpowiedzi dotyczące łamigłówek. Znajomość angielskiego to podstawa, ponieważ nie ma polskiej wersji językowej. Dopóki żaden wydawca się nią nie zainteresuje, możemy o niej zapomnieć. Nawet najwięksi miłośnicy serii nie stworzą fanowskiej lokalizacji. Tekstu jest po prostu zbyt wiele. Weźcie to pod uwagę zanim kupicie grę. 

Grałem na takich ustawieniach

Wróćmy na chwilę do poprzedniej wersji. Co takiego wprowadził realMyst do klasyka z przed lat? Łatwiej powiedzieć, co pozostało bez zmian. Największą nowością i udogodnieniem jest swobodne poruszanie się (FPP), dzięki któremu podróże są o wiele szybsze i przyjemniejsze. Po ukończeniu gry, możemy przenieść się do Wieku Rime, który pojawia się dopiero w "trójce". Początkowo Myst był grą węzłową - klikając przenosiliśmy się do kolejnych fragmentów lokacji. Istne Google Maps ;) Co gorsza, dziś wersja CD prawdopodobnie nie uruchomi się w ogóle. Dopiero wersja cyfrowa z serwisu GOG działała na nowszych systemach operacyjnych. Wprowadzono także cykl dnia i nocy. Grafika od strony technicznej może nie zwalała z nóg, ale nadrabiała to stroną artystyczną. Światy do których trafimy są wspaniałe. Zapewniam. 

Zabawa w hydraulika wciąga i zmusza do myślenia

Niestety, ale realMyst nie jest idealny. Największa wada to interface. Wzięto go z URU: Ages Beyond Myst, a nie należy on do najbardziej intuicyjnych. To niewielka "cena" za tak ogromną liczbę udogodnień. Wszelkiego rodzaju "przerywniki" filmowe pozostały bez zmian. Trudno się do tego przyczepić. Niby jak autorzy mieliby poprawić coś, co nagrano ponad 10 lat temu? Mimo to różnica jest ogromna i rzuca się w oczy. Podsumowując. realMyst to najlepsza wersją tej gry. Po przyzwyczajeniu się do sterowania i paskudnych "filmików" odbędziemy niesamowitą przygodę, którą zapamiętamy na długo. No dobrze, ale wróćmy do edycji Masterpiece. 

Chyba gdzieś ich widziałem ;)

realMyst Masterpiece Edition ma się tak do realMyst, jak pierwszy Myst do Myst Masterpiece Edition. Innymi słowy, zmiany są "kosmetyczne". Ku mojej uciesze wprowadzono menu z prawdziwego zdarzenia. Zapisywanie postępu czy zmiana ustawień graficznych to doskonałe udogodnienie. Nie musiałem ukończyć gry cztery razy żeby ujrzeć wszystkie zakończenia. Mój laptop nie należy do najszybszych, ale dzięki temu mogłem pograć bez obaw o przegrzanie sprzętu. A propos. Musiałem zrezygnować z wielu rzeczy, co widać na jednym ze screenów. Mówiąc krótko, zrzuty ekranu nie ukazują pełnych detali. Gra jest o wiele ładniejsza. Wprowadzono dynamiczne oświetlenie, gładkie cienie, poprawiono wygląd wody, trawy czy dodano bardzo przydatną latarkę (w wielu miejscach jest ciemno, szczególnie w nocy. Taka drobnostka, a ułatwia życie). Pojawiła się także opcja "uwolnienia kursora" znana z "czwórki". Wbrew pozorom, to niesamowicie wygodne rozwiązanie. Tak jak w Myst IV w każdej chwili można skorzystać z systemu podpowiedzi. Przydatne. Brakuje jedynie aparatu i notatnika. Pora na wady. 

  Rime. Jedno z najpiękniejszych miejsc

realMyst Masterpiece Edition kosztuje odpowiednio: 16€ (Steam), zaś realMyst 6€!!! Za nieco ładniejszą grafikę oraz kilka udogodnień musimy dopłacić (około) 40zł. SERIO??? Ach tak... Dodano karty kolekcjonerskie oraz osiągnięcia. O ile w przypadku Myst vs. realMyst miałoby to sens, to tutaj nie. Edycja Masterpiece jest fatalnie zoptymalizowana. Im więcej efektów na ekranie, tym więcej problemów z płynnością. Jeśli ktoś uzna to za normalne, niech zagra w kilka innych produkcji, gdzie "bajery" nie spowalniają gry. 

Grafika robi wrażenie. Optymalizacja już nie.

Czy warto kupić realMyst Masterpiece Edition? Tak, pod warunkiem, że będzie na wyprzedaży (minimum 50%) lub dla tych, którzy nade wszystko cenią sobie grafikę. Tym, którzy nigdy nie grali w żadnego Mysta polecam "zwykłego" realMyst (serwis GOG). To najlepsza wersja jednej z najlepszych gier wszech czasów.  

Ocena gry: 8/10
Ocena stosunku gry do jej ceny: 1/10

Polecam, ale realMyst. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz