sobota, 9 stycznia 2016

The Crew: Wild Run - drugie wrażenie.


The Crew: Wild Run. 
"Drugie wrażenie".

Biję się w pierś... Pospieszyłem się z recenzją. Człowiek uczy się na błędach, a tego więcej nie popełnię. Zdaję sobie sprawę, że liczba odwiedzin jest niewielka, ale mimo to - przepraszam. No dobrze, co wypadałoby sprostować? Aha, swoją drogą postanowiłem dodawać filmy. Dajcie znać czy to dobry pomysł. 


Skocznia narciarska. Salt Lake City.

Jestem typem gracza, który "misje fabularne" pozostawia na sam koniec. Przy Borderlands 2 spędziłem ponad 300 godzin (na różnych platformach: od X360, przez Vitę, PC, a na PS4 skończywszy). Teraz gram w "Pre-Sequel" i mam mieszane uczucia. Wracając do The Crew. Co prawda to nie RPG, nie ma tu zadań pobocznych, ale póki co najwięcej czasu spędziłem na eksploracji, wygłupianiu się, sprawdzaniu "czy można" itp. Po odkryciu Salt Lake City skakałem ze skoczni, zdobyłem także wielki kanion. Fizyka w grze pozostawia wiele do życzenia, "dzięki czemu" część błędów rozbawiła mnie do łez. 

Udało mi się "wylądować".  

Narzekałem na "wypłaty". Napisałem, że "ta lepsza" waluta jest płatna niczym DLC. To nieprawda. Owszem, można ją kupić, ale nie jest to konieczne. Cóż, po prostu byłem na początku gry, która nawet nie zdążyła się rozkręcić, mimo że grałem w nią około 20 godzin. Nie ma to jak "ekologia" i pozbycie się drukowanych instrukcji. Papierowe warunki licencyjne pozostały. Ech... Dopiero po wykonaniu jednego z głównych zadań otrzymałem spory zastrzyk gotówki oraz wybrałem "ekipę" ("gang"). Co więcej, za wierność jednej z nich, każdego dnia otrzymujemy "kieszonkowe".


Dragstery są "dość" wymagające.

Dobrym sposobem na "dorobek" są wyzwania. Wystarczy przytrzymać jeden przycisk, aby przejść do swego rodzaju "trybu hordy", gdzie zamiast zabijania kolejnych fal wrogów musimy wykonywać coraz to trudniejsze mini-zadania. Jednym z najlepszych pomysłów, o których zapomniałem napisać wcześniej jest nasz smartphone. Pozwala na np. "mobilny tuning" (montaż najlepszych części czy zmianę pojazdu. Koniec z powrotami do garażu). Zawiera też mapę na której zaznaczono sklepy. Niestety, nie wiadomo jakie auta oferują. A szkoda, bo początkowo kończy się to "skakaniem" z miasta do miasta. O ile mnie pamięć nie myli, w Test Drive Unlimited 2 były oznaczone. 

Jedno z zadań - drift. W przeciwieństwie do The Summit, udany.

The Summit to coś więcej niż dodatkowy tryb gry. Każdego dnia możemy powalczyć o zakwalifikowanie się do miesięcznej edycji! Musimy zdobyć co najmniej trzy medale. Niestety, część konkurencji wymaga płatnego konta PS+. Oznacza to, że musimy dać z siebie wszystko w tych darmowych. I jeszcze jedno. Nigdy nie zmienię zdania na temat różnicy w drifcie, który w grze swobodnej jest prosty i przyjemny, a "imprezie" The Summit po prostu zniechęca do brania w nim udziału. 

Niestety, ale idiotyczny tuning (zablokowane lub brak części), ceny "naklejek" (te lepsze kosztują tyle co motocykl. Ubi... Serio?), konieczność łączenia się z serwerem czyli największe bolączki gry pozostają. Nigdy nie zmienię o nich zdania. Przemalowanie auta powinno być darmowe, a winyle "tanie jak barszcz". 


To oficjalne wyzwanie. Niech no ja dorwę "ścigacza".

Cóż, ocena The Crew: Wild Run powinna być wyższa, ale polityka Ubi po prostu na to nie pozwala. Bez niej, bez wahania oceniłbym ją na co najmniej 8+/10. Biorąc pod uwagę mój pośpiech, przez który przegapiłem wiele atrakcji, podwyższam ją do...

Ocena: 7/10





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz