czwartek, 1 października 2015

[Recenzja] Katawa Shoujo - świat oczyma osób niepełnosprawnych.


Pytanie to, kieruję raczej do męskiej części "widowni". Wyobraź sobie, że możesz iść na dość nietypowe studia. Darmowa nauka, ciekawe wykłady, darmowy i schludny akademik, darmowe i smaczne jedzenie, a do tego większość studentów to atrakcyjne kobiety. Niebo? Cóż. Zanim odpowiesz "tak", weź pod uwagę jedno: To szkoła dla osób niepełnosprawnych. Czy przełamiesz swój "lęk", zaakceptujesz "inność" koleżanek?  


Katawa Shoujo to przedstawiciel tzw. Visual Novel czyli "gier", w których czytamy dialogi, podziwiamy ładne obrazki i dokonujemy wyborów. Tylko i aż tyle. Wiele osób narzeka na nudę. Nie dziwi mnie to. W czasach wszechobecnych skryptów, "epickości" i grafiki topiącej karty graficzne, coś, co wymaga czytania może odrzucić. Gatunek ten, jest niesamowicie popularny w Japonii. Nie bez powodu. Większość tytułów, to po prostu "opowiadania" porno. Dziesięć kliknięć i scenka, która w niemieckiej wersji językowej brzmiała by jak reklama jaj: "ja, ja, ja...". Do tego irytujące, piskliwe jęknięcia kobiet, które wyglądają tak, jakby miały 15 lat, a ich piersi to piłki lekarskie. Żenada. Istny "faping stimulator". Na szczęście Katawa Shoujo jest przeciwieństwem takich "stymulatorów". Nie dość, że "te" sceny, pojawiają się dopiero gdy zdobędziemy serce jednej z kobiet (czyli po 10-12 godzinach), to w opcjach można wyłączyć "zawartość dla dorosłych"! Brawo.  

Lily ma duże piersi i wielkie serce.

Autorzy dążyli do jednego - próby ukazania świata osób niepełnosprawnych. Nie naszych wyobrażeń, ale ich prawdziwej codzienności, Moim zdaniem, zdali ten "egzamin" na piątkę. Wcielamy się w Hisao, młodego chłopaka, który nie wyróżnia się w żaden sposób od reszty rówieśników. Ot, przeciętny Japończyk. Pewnego dnia, spotyka się na przerwie z koleżanką z klasy, aby wyznać jej miłość. Niestety traci przytomność. I nie, nie dlatego, że "dostał kosza" (nie zdążył usłyszeć odpowiedzi). Poczuł nieznośny ból w klatce piersiowej i zemdlał. Obudził się w szpitalu. Po wykonaniu serii badań usłyszał istny wyrok śmierci - silna arytmia, która "dała o sobie znać" dopiero teraz. Początkowo Hisao nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Zmienił zdanie słysząc, że może umrzeć w każdej chwili... W ten oto sposób rozpoczyna się jego historia, która ma kilka zakończeń.  

Ostatnia chwila "normalnego" życia...

Katawa Shoujo urzeka jednym - nie ukazuje niesamowitych przygód, a skupia na codzienności bohaterek: zakupach niewidomej kobiety, pozbawionej rąk malarce czy uwielbiającej biegać dziewczynie, która ma protezy w miejscu amputowanych nóg. Rzecz jasna możemy z nimi "flirtować", ale tak jak w życiu, dostaniemy w pysk jeśli będziemy "działać na dwa fronty". Mimo to, nie romanse są najważniejsze. Autorzy skupili się na historii Hisao i ukazaniu niesamowicie brutalnej (w przenośni) rzeczywistości. Zamiast idealizować, pokazali jak "wielka" jest "przyjaźń" kolegów z klasy czy kogoś, kto rzekomo nas kocha. Katawa Shoujo, jak żaden inny przedstawiciel gatunku, może zmusić do przemyśleń i spojrzenia wgłąb samego siebie. Wypowiedź Hanako: "spojrzenia ludzi bolą bardziej niż rany" jest bardzo wymowna.

Hanako. Najbardziej tajemnicza postać w tej grze.

Największą zaletą Katawa Shoujo są same bohaterki. Każda ma swój charakter, żadna nie klei się do bohatera, czekając aż ten zaciągnie ją do łóżka. Ich "dolegliwości" mają sensowną historię. Co więcej, wszystkie w większym lub mniejszym stopniu wpływają na charaktery dziewczyn. Historia Hanako jest chyba najbardziej wzruszająca. Nie chcę nic zdradzać, ale gdy prawda wyszła na jaw, moje oczy pokryły się naturalną ochroną przeciwpyłową (faceci nie płaczą ;) ). Katawa Shoujo to nie tylko opowieść o chłopaku chorym na arytmię. To także przekaz. Historia Hanako czy Lily udowadnia, że z niepełnosprawnością da się żyć. Co więcej, czerpać radość z życia.

Nasz nauczyciel. Sympatyczny gość.

Niestety, ale Katawa Shoujo, tak jak każda gra nie jest idealna. Największą wadą jest niewielka ilość wyborów, a co gorsza wiele z nich ma takie same konsekwencje. Gra miała maleńki budżet, co widać już na pierwszy rzut oka. Od przedstawicieli tego gatunku nie można oczekiwać dynamicznego oświetlenia czy mimiki rodem z Half-Life 2. Zły adres. Co innego tła. Nie jest to poważna wada, ale część z nich wygląda fatalnie. Muzyka czy odgłosy otoczenia, również pozostawiają wiele do życzenia. Jest ich zdecydowanie zbyt mało, a ścieżka dźwiękowa jest monotonna, tym bardziej, że gra jest zaskakująco długa. Co prawda kilka utworów jest przepięknych, ale są one wykorzystywane jedynie w istotnych momentach. Na koniec tej "litanii", NA SIŁĘ przyczepię się do tego, że dialogi nie są "mówione". Potraktujcie to jako informację i sami zdecydujcie, czy można zaliczyć to do wad. 

Jedna z nich potrzebuje pomocy. Wybieraj. 

Ku mojemu zaskoczeniu, Katawa Shoujo powstało w maleńkim studio złożonym z amatorów. Co więcej, gra jest darmowa. Ktoś mógłby powiedzieć: "hej Triste, skoro tak, to przymknij oko na część niedociągnięć, które wymieniłeś". Przykro mi. Jako recenzent nie mogę dawać taryfy ulgowej, tylko dlatego, że deweloperzy mieli niski budżet. Wada to wada. Muszę brać takie rzeczy pod uwagę. Ale wiecie co? Nawet gdyby autorzy mieli do dyspozycji 20 000 $ i tak nie zmieniłbym zdania. 

Ta dwójka jest dość natrętna, ale sympatyczna.

Podsumowując.

Katawa Shoujo to coś, w co każdy powinien przynajmniej spróbować pograć. Wady można policzyć na palcach pijanego drwala. Czegoś tak dobrego nigdy nie widziałem. Jeśli "przebolejecie" konieczność czytania angielskich dialogów z monotonną muzyką w tle, przeżyjecie niesamowitą przygodę, która być może da wam do myślenia. Nie zwracajcie też uwagi na "mangowość". Nie przepadam za taką stylistyką, a mimo to nie żałuję tych kilkunastu godzin, które spędziłem na poznawaniu historii Hanako.

Ocena: 9/10
Odejmuję punkt za małą ilość wyborów, monotonną muzykę oraz część obrazów z tła. 

Grę można pobrać z tej strony.

PS. Podobno trwają prace nad kontynuacją. Oby to była prawda. 

4 komentarze:

  1. Na pierwszym zdjęciu to przecież Sena i Yozora z "Boku wa Tomodachi ga Sukunai" (nawet kolor oczu Yozory ten sam :P). Chociaż nie, są zbyt spokojne, Yozora nie wyzywa Seny od kupy mięcha, a Sena nie gra w zboczone Visual Novel :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie autorzy gry coś namieszali (patrz zakładka profile) :P

      Usuń
    2. Żebyśmy się dobrze zrozumieli, chodziło mi po prosto o duże podobieństwo z wyglądu (i "rozmiaru"), nawet czapka Hanako jest taka jak ta którą czasem nosi Yozora. Żadne tam posądzanie o plagiat czy coś. Dla nas wszyscy Azjaci są podobni, a dla nich na odwrót :D

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń