sobota, 31 października 2015

(Recenzja) MYST IV: Objawienie


Pewnego pięknego dnia, otrzymałem do recenzji MYST V: End of Ages. Świetne zagadki, ciekawa fabuła, przepiękne światy. Wystawiłem wysoką notę. Postanowiłem zapoznać się z poprzednimi odsłonami. I tak oto natrafiłem na najlepszą grę przygodową w historii tego gatunku: MYST IV


Gwoli ścisłości. Tak, grałem w Najdłuższą Podróż, obie Syberie oraz inne cenione tytuły, ale to MYST IV skradł moje serce. Zacznijmy od podstaw. Pomijając: "real Myst" oraz "MYST V" mamy do czynienia z "węzłową" grą FPP. Innymi słowy, przeskakujemy pomiędzy fragmentami lokacji, w których możemy obracać się o 360 stopni. Jest jeszcze jedna produkcja. Spin-off: "URU: Ages beyond Myst". Ze względu na ilość zmian, słowo "myst" pojawia się jedynie w podtytule.     

"Jeśli widzisz Atrusa, wiedz, że coś się stanie"

Nienawidzę pisać o tej grze. Dlaczego? Ponieważ nie mogę opisać wszystkiego. A chciałbym. No dobrze, ale do rzeczy. Zacznijmy od wprowadzenia w świat tej znakomitej serii. Wyobraźcie sobie, że znaleźliście książkę, o tajemniczym tytule "Myst". Po dotknięciu pierwszej strony, przenieśliście się do innego świata. Oczy was nie mylą. Książki są swego rodzaju "portalami". Po udzieleniu pomocy niejakiemu Atrusowi, stajemy się jego przyjacielem. Takim od "pożyczania szklanki cukru".  

 Myst IV to czwarta (i najlepsza) część serii. Już początek zapowiada się obiecująco. Poznajemy w nim Yeeshę, uroczą i przesympatyczną córkę naszego znajomego. Podróż do ich domu zapamiętacie do końca życia. Gwarantuję. O dziwo, tym razem prośba Atrusa jest banalna. Naszym zadaniem jest bowiem sprawdzenie pewnej "rzeczy" oraz przypilnowanie dziewczynki. Niestety, jak nietrudno się domyślić, sprawy się skomplikują. Yeesha zostanie porwana. Przez kogo? Dlaczego? Aby poznać odpowiedzi na te pytania, będziemy musieli przeczytać wiele pamiętników, rozwiązać masę zagadek, a przede wszystkim pobawić w psychologa. Ułatwi nam to pewien medalion, który "odtwarza" istotne wspomnienia Yeeshy. Nie wszystkie są związane ze "śledztwem". I dobrze. W końcu jest swego rodzaju "pamiętnikiem", a nie "odtwarzaczem wydarzeń z miejsca zbrodni".   

Szkoda, że to tylko gra. Dałbym wiele za taką przejażdżkę.
  
Oprawa graficzna, nawet dziś robi niesamowite wrażenie. Miejsca do których trafimy, są po prostu przepiękne i niesamowicie klimatyczne. Jedyne co przeszkadza, to niska (jak na dzisiejsze standardy) rozdzielczość - 1024x768.  Kilka lat temu, na moim kanale YouTube pojawiały się komentarze typu: "aktorzy? To filmiki czy gra"? I jedno i drugie. Taki nietypowy zabieg ("wmontowani" aktorzy), potęguje wrażenie "bycia tam". W budowaniu jedynej w swoim rodzaju atmosfery pomaga także oprawa audio. Piękna muzyka czy odgłosy świata nie są niczym niezwykłym. Znacie jednak jakąkolwiek grę, w której niemal każdy uderzony przedmiot, wyda z siebie jakiś odgłos? I to nie jeden. Muzycy będą mogli zagrać koncert, na wiszących w kuchni patelniach. Aha, gra w pełni wspiera dźwięk 5.1. Posiadacze takich głośników będą w siódmym niebie. Gwarantuję.  

Tomahna. Doma Atrusa i jego rodziny.

MYST to dość dziwna przygodówka. Nie zbieramy bowiem miliona przedmiotów. Nie ma tu łamigłówek typu: "weź kamień, sztachetę, sznurówkę oraz Kropelkę i zrób z tego młotek, którym wbijesz zardzewiałe gwoździe". Do jasnej... Przecież można to zrobić "kawałkiem skały"! Ale nie... Bohater stwierdzi, że "to nie to". Pamiętacie pierwsze zwiastuny gry Portal? O ile padło tam hasło: "zacznij myśleć portalami", to tutaj można zaryzykować stwierdzenie: "zacznij myśleć realiami świata, do którego trafiłeś". Pobawimy się elektrycznością czy prymitywnymi narzędziami. Swego czasu MYST był określany jako "najtrudniejsza gra przygodową". Zasłużenie. Owszem, zagadki są wymagające, ale logiczne. Co więcej, w omawianej "czwórce" autorzy poszli graczom na rękę. W menu znajduje się poradnik (solucja), dzięki któremu nie utkniemy. Porady dzielą się na: subtelną podpowiedź, wskazówkę oraz opis rozwiązania. Bardzo często już ta pierwsza naprowadza gracza na właściwy trop. Świetny pomysł. Na uznanie zasługuje także aparat fotograficzny. Dzięki niemu możemy np. sfotografować jakiś schemat z pamiętnika, który ułatwi uruchomienie maszyny. Co więcej, pod każdym zdjęciem możemy wpisać komentarz (nie zapomnimy co i czemu "pstryknęliśmy fotkę")

Po rozwiązaniu tej łamigłówki usłyszymy "polski akcent".

Współczesne przygodówki FPP irytują jednym. "Celownik" znajdujący się na środku ekranu, który zmusza gracza do "machania" kamerą na wszystkie strony świata, potrafi doprowadzić do szewskiej pasji. W omawianej grze, zastosowano proste, ale genialne rozwiązanie. Wystarczy wcisnąć prawy przycisk myszki, aby uwolnić "łapkę". Dzięki temu, po ustawieniu kamery, możemy do woli grzebać w szafkach czy skupić na łamigłówce. Bardzo przydatna jest także opcja szybkiej podróży, ale to żadna nowość, ani coś unikatowego. 

 Gra ma jedenaście lat, a nadal robi wrażenie...

Kilka lat temu autorzy dobrowolnie (!) zrezygnowali z tworzenia kolejnych odsłon. Piąta (ostatnia) część, sprzedała się w ponad 10 milionach egzemplarzy. Finanse nie były więc przeszkodą w stworzeniu "szóstki". Wręcz przeciwnie. Wyobraźcie sobie grę przygodową, która jest równie piękna co Crysis, a za razem trudna i logiczna tak jak pozostałe odsłony serii. To by było coś... Niestety, a być może stety, nigdy jej nie ujrzymy. Dlaczego? Producenci powiedzieli: "łatwy MYST to nie MYST". Zgadzam się z tym stwierdzeniem, tym bardziej, że po piekielnie trudnej "dwójce", każda kolejna odsłona była co raz łatwiejsza. Cóż, takie mamy czasy...  
  
Niestety drogi przyjacielu... Myliłeś się.

Jest jednak jedno "ale", które co prawda nie wpływa na ocenę końcową, ale muszę o tym wspomnieć. O ile pozostałe odsłony można kupić bez problemów (serwis GOG), to omawianą już nie. Nie wiem też, czy uruchomi się na systemach: Win 7 i 8.1. Na 10 działa bez problemów.

PS. Dacie wiarę, że seria ta sprzedawała się lepiej, niż wszystkie inne hity, aż do roku 2000, w którym to na półki sklepowe trafiły Simsy? Wiem, trudno w to uwierzyć. 

PS2. Pewien nauczyciel z UK, uczył dzieciaki języka ojczystego wykorzystując MYST III. Dzięki temu nawet, najbardziej oporni na wiedzę uczniowie wzbogacali swoje słownictwo. Tja... Gry są złe :P  

Ocena: 10/10 (wybaczcie, nie dostrzegam błędów)


1 komentarz:

  1. Dzięki za ciekawą recenzję, o coś takiego mi chodziło. Zdecydowanie spróbuję zagrać. Mam nadzieję, że pójdzie jednak na Win7 o_O

    OdpowiedzUsuń