czwartek, 14 lipca 2016

Recenzja: Lego Star Wars: Force Awakens (PS4)

LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy (PS4)

Gdy tylko zapowiedziano Przebudzenie Mocy w wersji Lego, wiele osób (w tym ja) zastanawiało się jakim cudem z jednego filmu zrobią grę, która dorówna długością poprzedniczkom. Do tej pory mieliśmy: Władcę Pierścieni, Piratów z Karaibów czy Świat Jurajski. Każda z tych produkcji była co najmniej trylogią - jest z czego wybierać. Czy Tt nie strzeliło sobie w stopę chcąc zarobić na najnowszej odsłonie Gwiezdnych Wojen?



Nowość #1 - walki zza osłon.

Gry z serii LEGO są jak n-te części serii FIFA. Każda kolejna odsłona wprowadza jedynie kilka dodatków. W tym przypadku jest to hucznie zapowiadana "multi-budowa" oraz system osłon. Zacznijmy od tego pierwszego. Być może brzmi to zachęcająco, ale nie jest czymś wyjątkowym. Ot, z jednej sterty klocków można zbudować dwa/trzy obiekty. Po skonstruowaniu np. drabiny można ją zniszczyć i wykorzystać jej elementy do "sklecenia" mostu. Nic specjalnego. Walki zza osłon to co innego. Oczywiście są mocno uproszczone - w końcu to gra dla dzieci, ale mimo to, faktycznie odmieniają grę. Tym bardziej, że w każdej strzelaninie można wywalczyć medal (0 śmierci - złoto, 1 - srebro, 2 - brąz). Każdy z nich to pokaźny zastrzyk "gotówki". Dobrze przemyślany i doskonale wykonany pomysł.  

Walki na miecze są bardziej dynamiczne.

Jedną z najbardziej zaskakujących zmian jest bardzo duże ułatwienie w poszukiwaniu "znajdziek" takich jak: złote i czerwone klocki, mini-zestawy oraz postaci "zamrożone" w karbonicie. Od początku dostępny jest bowiem "detektor", który znacznie ułatwia sprawę. Oczywiście należy go wykupić, ale nie stanowi to większego problemu. Co więcej, zaledwie w kilku etapach gracz ma ograniczoną swobodę ruchu (np. atak na drugą gwiazdę śmierci). W pozostałych można na spokojnie niszczyć wszystko co się da i zebrać część dodatków. Jak zwykle tryb fabularny to na dobrą sprawę dodatek, istny "długi samouczek". Po ujrzeniu napisów końcowych miałem ukończone zaledwie 37% gry. Prawdziwa zabawa rozpoczyna się w trybie gry swobodnej. 

Kontrola nad postacią jest ograniczona. 

Świat został podzielony na kilka "hubów" znajdujących się w najważniejszych lokacjach znanych z filmu: Jakku, baza Starkiller czy D'Qar. Te "bazy wypadowe" są dość duże (wyjątkiem jest Sokół Millenium, ale to chyba oczywiste) i pełne atrakcji. Można szwendać się bez celu, wykupywać postaci, brać udział w wyścigach czy rozglądać za wspomnianymi dodatkami (większość znajduje się właśnie tutaj). Dostanie się do nich wymaga współpracy kilku postaci. Przykładowo: Kylo Ren wycina dziurę w szkle za którym znajduje się pomieszczenie pełne gazu. Finn wchodzi do środka i zamyka zawór. Złoty klocek jest nasz. W zadaniach fabularnych (odtwarzających film) wielokrotnie natknąłem się np. na właz z którego może skorzystać jedynie niska postać. Trudno aby po bazie Starkiller biegał przerażony Ewok ;) Można go  jednak wybrać z listy postaci w trybie gry swobodnej. Swoją drogą nic nie stoi na przeszkodzie, aby uciekać z Jakku TIE Fighterem czy walczyć z Kylo Renem... drugim Kylo Renem.

Bratobójcza walka. 

Grę podzielono na kilkanaście etapów, ale tylko dziesięć odtwarza film (są nieco dłuższe niż w innych grach z serii, ale nie są rozciągnięte na siłę). Reszta ukazuje to, czego nie mogliśmy zobaczyć w kinie np. polowanie na rathtary (to te "sympatyczne", czerwone "ośmiornice"). Największą nowością jest jednak polski dubbing (moim zdaniem wyjątkowo słaby, od kwestii C-3PO więdną uszy). Dodatkowe wypowiedzi zostały nagrane przez aktorów znanych z filmu, co jest genialnym pomysłem. Postaci wypowiadają się o wiele częściej, a ich "teksty" są momentami rozbrajające ("Gdy byłeś młody zniszczyłeś bratu ścigacz i zrzuciłeś winę na kolegę"! - Kylo Ren). To samo tyczy się oryginału. Han Solo to Harrison Ford, a nie jakiś anonim, który ma podobny głos. Niestety, ale nie da się zmienić wersji językowej z poziomu menu gry. Aby to zrobić, należy - uwaga - zmienić język w konsoli! Jeśli nie dało się inaczej, to czy tak trudno było dołączyć jakąś instrukcję? Pojedynczy świstek papieru, dodatkową stronę w instrukcji... Cokolwiek. To aż takie kosztowne? Wielki minus. Po raz pierwszy (?) gra z serii LEGO doczekała się przepustki sezonowej. Niestety, aby ją dostać należy kupić o wiele droższą edycję specjalną (złote pudełko) lub wykupić oddzielnie.  Nie dość, że mamy tu tylko jeden film, to za dodatkowe misje należy dopłacić. Jaja sobie robią? Mam nadzieję, że to ostatnia taka "akcja". Jest też kilka edycji, do których dołączono mini-figurki (różne sklepy, różne pojazdy). Żaden z nich nie jest wart swojej ceny, tym bardziej, że od czasu do czasu rozdawane są w formie prezentu (np. w oficjalnych salonach LEGO czy Smyku). Wiele z nich wręczono w ramach promocji filmu.

Ręka w górę, kto dopłaci, aby mieć coś takiego.

Na dzień dzisiejszy nie ukończyłem gry w 100%. Tak się bowiem składa, że jeden z zestawów nowych etapów pojawi się dopiero we wrześniu. Poza tym, muszę ukończyć misję, która zostaje odblokowana dopiero po zebraniu wszystkich złotych klocków (ponad 200). Ostatnia to bonus, w którym kierując bazą Starkiller można niszczyć planety. Potrzebujemy - o ile się nie mylę - 100 milionów klocków. Sporo. 

Oprawa audio-wideo jest rewelacyjna. Gra wygląda jeszcze lepiej niż Świat Jurajski (recenzja LEGO Avengers pojawi się wkrótce). Tekstury, tła, niebo czy piasek na Tatooi... to znaczy Jakku cieszą oczy, a lot nad wodą jest nie do opisania. Tt chciało oddać efekt z filmu - udało się. Audio? Idealne. Dynamiczna muzyka jest znakomicie dopasowana do scen, a odgłos miecza Kylo Rena to melodia dla uszu. Utwory ze "starej trylogii" pasują idealnie do starć w kosmosie. Czuć atmosferę epizodów IV-VI. Jeszcze jeden "drobiazg". Po raz kolejny Tt znakomicie złagodziło brutalne sceny.  Bardzo często przyprawiało je szczyptą humoru. A właśnie. Humor. Autorzy po raz kolejny naszprycowali grę gagami (udanymi, co nie zawsze im wychodziło). Wzięli pod uwagę to, z czego śmieją się fani. Jedno z osiągnięć - "syndrom szturmowca". Admirał Ackbar w co drugie zdanie wplata "to pułapka". Brawo. Niestety gra nie jest idealna. Świat Jurajski był bardziej "dopieszczony". 

W tej dodatkowej misji walczymy jako Kylo Ren.

Kilka razy zawiesiła się w menu głównym. Co prawda to kwestia łatki, ale mimo wszystko taki błąd jest niewybaczalny. Liczba postaci jest sztucznie nabita, a przez taką ilość łatwo się pogubić ("gdzie jest k#a Poe"?) Przyczepię się także do AI. Pomimo nastu odsłon, Tt nadal tego nie poprawiło. Występuje w absolutnie każdej odsłonie! Druga postać nadal uparcie podąża za graczem gdy powinna zostać np. na przycisku, ale blokuje się gdy powinna iść za nami. Najbardziej denerwowało mnie jednak to, że za każdym razem musiałem wchodzić do menu, aby odwrócić osie sterowania (misje "lotnicze"). Gra tego nie zapamiętuje. Do poprawy. Mapa lokacji ("hubów") jest niedopracowana. Po pierwsze, nie znikają z niej ukończone zadania ("ptaszek" przy ikonce to za mało), po drugie, do dziś nie mam bladego pojęcia jak usunąć znacznik. Swoją drogą niebieskie strzałki i tak niewiele pomagają. I wreszcie po trzecie, jest mało czytelna. Nie do końca wiadomo jak wejść do miejsca X. Doskonały przykład to edytor postaci czy "mikrofalówka", która uwalnia postaci z karbonitu.    

Latanie sprawia MNÓSTWO frajdy.

Tworzenie gry na podstawie jednego filmu było dość ryzykowne. Wiele osób (słusznie) martwiło się o długość gry. Na szczęście Tt odwzorowało znacznie więcej fragmentów oraz wydłużyło je. Dzięki dodatkowym zadaniom gra pod względem długości dorównuje poprzedniczkom. Jak zwykle tryb gry swobodnej wydłuża ją jeszcze bardziej. Rzecz jasna, seria ta kierowana jest przede wszystkim do osób, które lubią zaglądać w każdy zakamarek i nie spieszyć się z ukończeniem gry (bez względu na wiek). I tak jest tym razem. O ile ukończenie trybu fabularnego zajmie około 8 godzin (i to bez pośpiechu) to zaliczenie jej na 100% oraz zdobycie "platyny" wydłuży rozgrywkę do co najmniej 24 godzin. Tak było w przypadku Świata Jurajskiego i tak jest tym razem. 

Czy warto wydać 200zł na produkcję na podstawie zaledwie jednego filmu? Jeśli jesteście miłośnikami serii LEGO lub fanami gwiezdnej sagi - tak. W innym wypadku można poczekać aż stanieje, ale nawet pomimo dość poważnych wad - polecam. 

Ocena: 7-/10 

Gdyby nie irytujące błędy oraz przepustka sezonowa, byłoby 9/10. Jeśli Tt wypuści porządną łatkę, ocena podskoczy do 8/10 (mapy nie da się zmienić). Póki co, niestety ocena jest jaka jest :( 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz