niedziela, 10 lipca 2016

Recenzja: Sniper Elite 3

Jak to jeden błąd uniemożliwił dalszą grę...

Sniper Elite V2 nie był może rewelacją, ale przypadł mi do gustu. Nie mogłem się doczekać, aby wyruszyć do Afryki i odstrzelić kilku(set) nazistów. Pojazdami też nie pogardzę :) Większe, bardziej otwarte mapy, nowe realia, większa swoboda... Czego chcieć więcej? Testów i naprawienia błędów. Przez jeden z nich nie mogłem ukończyć gry. Owszem, mógłbym zacząć od zera, ale co jeśli pojawi się ponownie? Dałem sobie święty spokój. 

Błąd w całej okazałości. 

Bawiłem się świetnie. Sniper Elite 3 wciągnął mnie na dobre i nie pozwalał odejść od TV. Do chwili gdy nie pojawił się powyższy błąd. Zadanie - wejść na wieżę i nie spłoszyć oficerów. Łatwizna. Wszyscy przeciwnicy "zdjęci". Na szczęście zapisałem grę w odpowiednim momencie. Wchodzę na górę - oficer zwiał. Wczytujemy grę. Pora pochować ciała. Po dwudziestu minutach teren był czysty (pomijając najróżniejsze zakamarki ;) ). Powtórka z rozrywki. A może wystarczy po prostu zrestartować grę? Nic z tego. Uciekł. Zastanawiałem się, co mogło pójść nie tak. Z pomocą przyszedł mi "wujek google". Są trzy sposoby. Pierwszy - zacząć od nowa i NIE niszczyć agregatów, co też uczyniłem. Było trochę trudniej, ale jakoś się udało... dopóki nie wlazłem na wieżę. Oficer dał nogę. Drugi sposób - rozpocząć misję od nowa i nie dać się zauważyć (nie trzeba zabijać wszystkich). Po dwóch godzinach i nastu próbach - udało się. Prawie... kolejna ucieczka... Trzeci sposób - rozpocząć grę od nowa... O takiego wała. Tym bardziej, że z tego co wyczytałem, później również mogą pojawić się takie "babole". Czy ktoś to do jasnej cholery w ogóle testował!?

Warto wypatrywać takich "gniazd".

Dopóki nie trafiłem na ten przeklęty błąd bawiłem się świetnie. Trafienie z ponad 360m jest niesamowicie satysfakcjonujące. Po raz kolejny wcielamy się w Rambo-snajpera, który musi powstrzymać nazistów przed - chyba - skonstruowaniem "uber broni". Spoko. Fabuła nie ma tu większego znaczenia. Największą zmianą jest otwartość całkiem dużych lokacji. Możliwość kombinowania sprawia, że chce się w to grać. Szukanie wysokich punktów, zastawianie pułapek, sabotaż, tłumienie strzałów, wymyślanie planu - wszystko to wciąga niczym czarna dziura. Dodatkowe cele misji, takie jak znalezienie dokumentów zachęcają do eksploracji. Co więcej nawet na najniższym poziomie trudności, wparowanie do obozu wroga z pieśnią na ustach kończy się tragicznie. Co prawda bohater posiada karabin maszynowy, ale amunicji tyle co kot napłakał. Lepiej jej nie marnować na byle patrol. Przydaje się w "podbramkowych sytuacjach". 

Na szczęście można to wyłączyć.

System ukazujący zniszczenia wywołane przez pocisk został rozbudowany. Ukazuje rozrywane na strzępy organy co może obrzydzić. Na szczęście można go wyłączyć. Tak jak i ukazywanie pocisku lecącego w stronę przeciwnika. Swoją drogą to ciekawy "bajer". Szkoda, że ukazuje jedynie celne strzały. Gdyby tak, jak w (chyba) Hunting Unlimited 2010 wskazywał także niecelne strzały byłoby o wiele ciekawiej: "trafiłem?". W tym przypadku: "trafiłem, niech kamera pokazuje tor pocisku, a ja zrobię łyka herbatki". Skoro o "zdejmowaniu" nazistów mowa. AI kuleje. Z jednej strony potrafią zobaczyć leżącego w trawie gracza, a z drugiej ignorują kolegę, który "zemdlał" dziesięć metrów dalej. Nie żebym oczekiwał 100% realizmu, ale to lekka przesada. Wielki kopniak w "cztery litery" należy się za pistolet z tłumikiem. Strzelanie z niego to loteria. Nazista może przeżyć trafienie w głowę z kilku metrów ("a co on jest k#a robokop"?) Żeby nie było - żołnierz ten miał czapkę, nie hełm. 

Personalizacja i modyfikowanie uzbrojenia - doskonały pomysł.
  
No dobrze, a teraz kilka ciepłych słów - gra jest znakomita, wciąga, ale błędy zniechęcają. Przed każdą z misji możemy, a raczej powinniśmy dobrać odpowiednie uzbrojenie. Miny pułapki, miny, a może więcej apteczek? Warto wziąć to pod uwagę po przeczytaniu wprowadzenia (mogą pojawić się czołgi - więcej dynamitu i min). W wersji "Ultimate edition" arsenał jest dość spory. Zabrakło mi możliwości przebierania bohatera tak, aby móc lepiej wtopić się w otoczenie. O dziwo w porównaniu do "SE V2" było znacznie mniej snajperów. Być może w dalszych etapach jest ich więcej, ale wspomniany błąd pojawił się mniej więcej w połowie gry. Na dobrą sprawę czułem się w 100% bezpieczny. Wiedziałem, że jeśli już ktoś stoi w wysokim budynku, to w najgorszym wypadku "obserwator". Po jego zdjęciu byłem bezpieczny (o ile zachowywałem bezpieczną odległość i wykorzystywałem agregaty do tłumienia strzałów). Gwoli ścisłości - pojawili się kilka razy, ale zabrakło mi uczucia, które towarzyszyło mi w poprzedniczce (sprawdzanie czy gdzieś nie ma "kolegi po fachu"). Rozumiem, że to inne realia, ale skoro ja mogłem czaić się w budynkach, to dlaczego nie mogli robić tego naziści? A no właśnie. 

Grafika jest w porządku.
 
Oprawa audiowizualna jest w porządku. Grafika nie zwala z nóg, ale i nie wypala oczu brzydotą. Nie można też przyczepić się do dźwięku. Strzały są "mięsiste", ambienty znakomite, a muzyka znakomicie buduje klimat wojny w Afryce. Warto wspomnieć, że przeciwnicy mówią w swoich ojczystych językach. Jeśli ktoś nie zna niemieckiego i wyłączy podpisy, będzie jeszcze ciekawiej. 

Wracam do V2

Po raz kolejny zmarnowano potencjał. Gdyby jedynymi błędami były AI oraz pistolet z tłumikiem, mógłbym polecić grę każdemu miłośnikowi gier akcji. Niestety. Odradzam. Ryzyko trafienia na taki błąd jest zbyt wysokie, aby wydawać na nią pieniądze. Co prawda u wielu graczy restart misji pomógł, ale tacy jak ja mogli co najwyżej rozpocząć grę od zera. Nie warto. Kto wie ile "baboli" czai się na gracza niczym Wasilij Zajcew.

Ocena: brak



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz