poniedziałek, 1 lutego 2016

Czy horrory umierają?

BUAAAAAAAAAAAAAAAAAAH!!!
Horrory umierają?

Slender, Outlast, Amnesia i milion innych. Co je łączy? Mordowrzaski. Jesteśmy gdzieś sami, coś nas gania, jesteśmy bezbronni, a jeśli nas dorwie - "zabije na śmierć". Pozostaje chowanie się w szafach, unikanie "tego złego" czy odwracanie uwagi. Idziemy korytarzem, aż tu nagle... Wrzask, brzydka morda i cholernie głośna muzyka od której krwawią uszy. Czy to jest straszne? Tak. Strasznie złe, tandetne i kiczowate. 


Blair Witch Project vol.1 - stara szkoła straszenia. 

Dawno, dawno temu, w internecie pojawiła się gra, w której naszym zadaniem było znalezienie kilku kartek. Problem w tym, że robiliśmy to w lesie, latarka szybko "padała", a jakby tego było mało, "śledził" nas niejaki Slenderman. Prędzej czy później, dopadał i zabijał. Niby nic, ale ta minigierka odmieniła horrory. Na gorsze. Rynek zalały setki, jeśli nie tysiące żałosnych produkcji, które niczym rak, zaczęły trawić ten gatunek. Owszem, pojawiło się kilka perełek, ale nie zmienia to faktu, że horrory zaczęły straszyć w najbardziej prymitywny sposób - darciem ryja z zaskoczenia. Gorzej się nie da.

Silent Hill 2 - arcydzieło

Swego czasu, pewien mądry człowiek powiedział: "najstraszniejszym potworem, jest nasza wyobraźnia". Trudno się z tym nie zgodzić. Wystarczyło ją tylko odpowiednio pobudzić. W grach z serii Silent Hill klimat budowano mozolnie, ale bardzo skutecznie. Drobne dźwięki, niesamowite projekty poziomów czy wałęsające się potwory robiły swoje. Jeden z członków tzw. "Silent Hill Team" powiedział: "cisza to też dźwięk, potrafi być ogłuszająca". Zapewniam, to prawda.

Silent Hill 3 - słabsza fabuła, cięższy klimat.

Skoro jesteśmy przy tej serii... Silent Hill 2 - być może nie jest najbardziej przerażającą odsłona, ale pod względem fabularnym bije na głowę dziesiątki innych gierFabuła odgrywa tu ogromną rolę, gra na emocjach (straszy by po chwili wzruszyć), wciąga, jest rewelacyjna i doskonale przedstawiona. Nie wszystko podano "na tacy". Nie zabrakło celowych niedopowiedzeń czy fragmentów, które należy złożyć w całość, a postaci mają głęboko zarysowany charakter. Dlaczego Laura (screen) nie widzi potworów? Co robi w takim miejscu? Kim jest tajemnicza Maria? Ile graczy, tyle teorii. Mistrzowskie zagranie. Zostawmy już tą serię w spokoju. Istnieje wiele innych, które zasługują na uznanie. Miłośnicy "straszaków" powinni zagrać w: Resident Evil (pierwsze odsłony), Forbidden Siren, Rule of Rose czy Fatal Frame i zobaczyć jak wielka jest przepaść pomiędzy "staruszkami", a mordowrzaskami. 

Od niedawna posiadacze konsoli  PS4 mogą kupić cyfrowe wersje gier z PS2. Wystarczy je pobrać ze sklepu PSN. Na dzień dzisiejszy nie ma ich zbyt wiele, ale mam ogromną nadzieję, że wymienione tytuły trafią na cyfrowe półki sklepowe. Z przyjemnością i łezką w oku wrócę do miasta pogrążonego w mgle...  

Slender, ty gnido... Spójrz co narobiłeś.

Do czego piję? Współczesne horrory są płytkie niczym kałuża, straszą w prymitywny sposób, a fabuła jest bardzo słaba (zdarzają się wyjątki). Wszystko kręci się wokół, "tego czegoś" i unikania go. Na serio, to takie fascynujące? Moim zdaniem nie. Gdybym miał to do czegoś porównać... Wyobraźcie sobie, że symulacje pokroju Race czy rFactor zamieniają się w typowego Need For Speeda. Niby i jedno i drugie to wyścigi, ale są pomiędzy nimi "drobne" różnice, prawda? 

Problem w tym, że nowotwór zwany "mordowrzaskami" zabija horrory. Brakuje tytułów działających na wyobraźnię w subtelny sposób. Zamiast tego, mamy: "o ku#a on tu jest, królestwo za szafę"! Kilka miesięcy temu, w prezencie otrzymałem grę "Hektor" (dziękuję użytkownikowi pewnego forum :) ). Początek był niesamowicie obiecujący: konieczność zażywania leków, mrok, zagadki, ciekawie zapowiadająca się fabuła, losowo generowane pomieszczenia, świetne audio, ale nie... musieli dać "uber-potwora". "Coś", co chce nam zrobić "kuku". Wróciła konieczność unikania spotkań, ucieczka, chowanie... Doskonały klimat, za przeproszeniem "zdechł". Gra poleciała do kosza. Mam tylko nadzieję, że wspomniany rak nie jest złośliwy i za kilka lat gatunek wróci do pełni sił. Inaczej podzieli los gier "Mystopodobnych", które umarły w agonii.  

PS. To tylko moja subiektywna opinia :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz