czwartek, 4 sierpnia 2016

Recenzja: A New Kind of Adventure (Wirtualny horror)

New kind of adventure

New kind of adventure to doskonały przykład na to, że "wczesny dostęp" Steama to pole minowe. Albo trafimy na perełkę (Africa: Dinosaur Hunt - opiszę ją w następnym wpisie), która rozwija się z prędkością papieru toaletowego wyrzuconego z dwudziestego piętra, albo coś, co nadaje się jedynie do podtarcia tyłka. Omawiany tytuł powinien wylecieć ze Steama, a deweloper otrzymać konkretną karę finansową i zwrócić graczom pieniądze. 


I tak co pięć minut

O dziwo gra posiada zalążek fabuły. Dziwnie znajomy, ale mniejsza o to. Otóż, nasza sympatyczna dziewczynka rodem z Silent Hill, nie chcąc słyszeć kłótni rodziców schowała się w szafie i zasnęła. Obudziła się w pięknej, baśniowej krainie pełnej gigantycznych truskawek, portali i "mnichów" (?). Spotkała tam przyjaciela, który grając na flecie sprawił, że kwiaty rozkwitły. Dalszych losów nie poznamy, ponieważ autor porzucił projekt. 

"Hug me..."

Silnik Unity wielokrotnie pokazał na co go stać: Angry Birds 2, Kerbal Space Program, Kairo (polecam!), Wasteland 2, Firewatch i masa innych gier powstała w oparciu właśnie o niego. Niestety, tym razem prawie wszystko poszło źle. Nie licząc uruchamiania się oraz stabilności spieprzono wszystko. Autor obiecywał złote góry (elementy RPG), a podarował frajerom takim jak ja łajno pomalowane złotym spray'em. Od czego by tu zacząć? Ten potwór trafił na Steama 04.06.2015r. Grubo ponad rok temu. Cena była kusząca, deweloper obiecał częste aktualizacje oraz ukończenie projektu do końca 2015 roku. Od tego czasu nie zmieniło się nic. O przepraszam... W tym miesiącu autor wytłumaczył "drobne" opóźnienie problemami finansowymi. Żeby było "śmieszniej", to JEDYNY wpis na "liście zmian". Jedyny od ponad roku!!! Zero obietnic, zapowiedzi zmian, próśb o sugestie... nic. Swoją drogą, jakie znowu problemy finansowe? W swoim poście autor napisał, że zabrał się za kolejny projekt, który ma sfinansować ten. Podsumujmy - nie stać go na stworzenie omawianej produkcji, ale innej już tak. Mógł się bardziej wysilić. I jeszcze jedno. Skoro brakuje mu kasy, dlaczego nie zacznie zbiórki na Kickstarterze? Kojarzycie Project Cars? Narodził się właśnie tam. Mówiąc krótko, sorry panie autor, ale takie kity możesz pan wciskać w piaskownicy. 

Oto nasz przyjaciel.

"Najlepsze" jest jednak to, że wspomniani mnisi zlecają nam zadanie przyniesienia kilku rzeczy. Wow! Muszę coś zrobić! Ciekawe ile XP dostanę? Guzik dostanę, ponieważ zadanie jest niewykonalne. Na pojedynczej mapie jaką jest ta gra, nie ma ani jednego "produktu" z "listy zakupów". Dobrze przeczytaliście. Płacimy za jedną mapę na której można biegać, grać na flecie i nosić truskawki. Gdyby to jeszcze było darmowe... Co ciekawe, wielu osobom udało się wyjść poza mapę. Próbowałem zrobić to samo, ale zrezygnowałem. W wielu grach AAA da się chodzić po wręcz pionowych wzniesieniach. Ten koszmarek nie jest wyjątkiem. Problem w tym, że w trakcie walki z grawitacją kamera bardzo często "zagląda" pod spódnicę dziewczynki. Japończycy będą zachwyceni. 

Platformy? Chcecie tam wejść? Nie w alphie.

Gra jest paskudna, twarze są plastikowe i pozbawione jakiejkolwiek mimiki. Animacja postaci woła o pomstę do nieba, zaś optymalizacja to jakaś kpina. Oprawa audio? Koszmar. Nawet biorąc pod uwagę, że to alpha. Jest jednak coś, co przyciąga graczy - karty kolekcjonerskie. NKOA to kolejny dowód na to, że karty są gwarancją zarobku. Jak zła twoja gra by nie była, kupią. Jedyne czego jej brakuje to kilkadziesiąt osiągnięć. Pora porządnie zabrać się za RPG Makera, znaleźć jakiegokolwiek grafika, który wykona karty oraz wymyślić setkę osiągnięć. Cena: 1€. Niezły interes. 

Mission Impossible: Alpha Version

Najgorszą grą na Steam jest od dawna Flatout 3. Co prawda to beznadziejna gra, ale przynajmniej zasługuje na słowo "gra". Omawiany koszmarek to jedna mapa, na której otrzymujemy niewykonalne zadanie. I weź tu zaufaj systemowi ocen. Valve zamienia się powoli w EA - ma gdzieś graczy i jedyne na czym się skupia to desperacka próba wciśnięcia firmowego kontrolera, który nie sprzedaje się najlepiej (też mi niespodzianka). Może kiedyś oprzytomnieją? Oby, bo póki co wrzucanie takiego badziewia nie wróży niczego dobrego.  

Ocena: 0/10




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz