środa, 23 marca 2016

Trackmania Turbo - wrażenia z bety (PS4)

Stara, nowa, inna...

Trackmania to seria bardzo specyficznych wyścigów. Nie znajdziemy w niej dziesiątek aut, tuningu, policji, oficjalnych marek czy kilku(nastu) trybów gry. Co w takim razie sprawia, że jest aż tak popularna? Dlaczego ma ogromną, kreatywną społeczność, a co więcej stała się jedną z "dyscyplin" e-sportu? I jak sprawdza się najnowsza odsłona?

Trackmania nie każdemu przypadnie do gustu. W zależności od odsłony mamy w niej zaledwie kilka "środowisk", na które przypada tylko jedno auto. Najpopularniejsze to "stadion". To właśnie na nim odbywają się mistrzostwa. Mogę się mylić, ale wybrano ją ze względu na 100% fair play. Pojazdy mają identyczne osiągi oraz przenikają przez siebie niczym duchy. Dzięki temu nikt nie zepchnie nas z toru lub wpadnie przypadkiem marnując szanse na dobry czas. W omawianym wcześniej The Crew, przypadkowe zderzenia były prawdziwym utrapieniem, żeby nie powiedzieć wrzodem na... Zainteresowani serią, mogą pobrać dema i na własnej klawiaturze i sprawdzić czy te dziwaczne wyścigi warte są kupna pełnej wersji. Trackmania Nations Forever jest w pełni darmowa i nie wymaga żadnych opłat. Co ciekawe ma swoje lata, ale serwery nadal pękają w szwach. Można ją pobrać za darmo z serwisu Steam lub innych stron internetowych. Warto też wypróbować dema: Trackmania 2: Stadium, Trackmania 2: Canyon oraz Trackmania 2: Valley. Moim zdaniem, decyzja o rozbiciu "dwójki", a raczej "trackmanii do kwadratu" na trzy oddzielne gry to idiotyczny pomysł. Najbardziej przypadł mi do gustu "stadion", co wcale mnie nie zdziwiło. Od zawsze był moim ulubieńcem. Czy w Trackmanii Turbo jest tak samo?

Przeklęte odblaski... 

Nie będę zwlekał z odpowiedzią - nie. Z dwóch powodów. Po pierwsze, tory odbijają otoczenie, co o dziwo utrudnia dostrzeżenie zakrętu, a po drugie pobiły je wyścigi z sekcji "Rollercoaster Lagoon". O nich za chwilę. Model jazdy nie uległ większym zmianom. To stary dobry "stadion": ciasne zakręty, pętle, piach czy fragmenty z wyłączonym silnikiem. Auta przypominają bolidy F1 i najczęściej pomalowane są w barwy danego kraju. To już "tradycja". Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby ozdobić je najróżniejszymi naklejkami (które tym razem należy odblokować). Moim zdaniem lepiej pozostać przy barwach narodowych. Pasuje to do zmagać w sieci. Swoją drogą, Francuzi są świetni, ale my niewiele gorsi ;) Widać to po statystykach. A właśnie, statystyki. Przy pierwszym uruchomieniu należy wybrać kraj i województwo. Oczywiście można to zmienić w każdej chwili. Przejdźmy do nowości, a jest ich trochę. 

Zrobiłem to specjalnie, jak komornika kocham

Najbardziej rzuca się w oczy "imprezowy" styl grafiki. Otoczenie jest bardziej kolorowe (wyścigi w nocy wyglądają cudnie), tory ozdabiają bilboardy, dziwaczne balony w kształcie świń czy dźwigi. Bardzo ciekawy jest start "z powietrza". Auto zostaje zrzucone z śmigłowca wprost na tor. Niby nic, a cieszy. Moim zdaniem taki powiew świeżości wyszedł serii "na zdrowie". To nadal Trackmania, niesamowicie grywalna, ale nieco inna. Niestety kilka rzeczy oceniam na minus: możliwość podskoczenia oraz obracania auta gdy jest w powietrzu. Wcześniej należało odpowiednio się wybić żeby wóz wylądował tam gdzie trzeba. Od zawsze o zajętym miejscu decydowały milisekundy. Nadal tak jest, ale kolejne ułatwienie/niedopracowanie powinno wylądować w koszu. Przy łagodniejszych zakrętach lepiej uderzyć w barierkę niż próbować driftu. Nadeo, bierzcie się do roboty i wypuście łatkę, która wyrzuci to "udogodnienie".  


Nadeo, tak się robi "magnetyczne" trasy...

Trackmania Turbo to cztery "środowiska", z których tylko jedno jest kompletną nowością. Mam na myśli "Rollercoaster Lagoon" gdzie grawitacja "nie istnieje". Niestety, tory stworzone przez Nadeo są beznadziejne. Nie chodzi o poziomu trudności, a projekty tras. Auta są BARDZO czułe i niesamowicie szybkie. To istne dragstery, które startują niczym pocisk, a najmniejsze muśnięcie sprawia, że ostro skręcają. Na asfalcie doprowadzało mnie to do szewskiej pasji. Chciałem dać sobie spokój i wrócić do poprzedniej odsłony, ale postanowiłem dać jej drugą szansę. Widząc tory stworzone przez graczy zmieniłem zdanie. "Magnesy" są po prostu niesamowite, a czułe sterowanie z wady zamienia się w zaletę. Kilka godzin to zbyt mało, aby nabrać wprawy, ale nie zmienia to faktu, że bawiłem się świetnie. Swoją drogą nie tylko mnie irytował model jazdy na asfalcie. Zdecydowana większość tras składała się tylko i wyłącznie z sekcji magnetycznych. To, co widziałem w pełni zasługuje na miano "rollercoastera" (z tą różnicą, że tym razem musimy kierować "wagonikiem"). Jazda z ogromną prędkością do góry nogami i kamerą FPP jest - za przeproszeniem - cholernie satysfakcjonująca. Bardzo często traciłem orientację i nie wiedziałem gdzie jest "sufit". 

    
Asfaltowi w sekcji magnetycznej, mówimy stanowcze NIE!

Edytor w którym powstały tak znakomite trasy, nadal daje ogromne możliwości. Poprzednio początkujący "budowniczy" mogli skorzystać jedynie z "łatwego trybu" budowania. Tym razem udostępniono samouczek. Niestety, ale był niedostępny w wersji beta. Kolejną nowością jest możliwość generowania trasy przez komputer. Wystarczy jedno kliknięcie, aby ten stworzył tor. Jeśli przypadnie nam do gustu, możemy ją zapisać na dysku lub udostępnić dla innych. Szkoda, że oprócz pory dnia czy "środowiska" nie można wybrać poziomu trudności. AI potrafi także dokończyć nasz tor. Przydatna drobnostka. Nie raz musiałem kombinować, jak połączyć koniec z końcem. 


Nie od razu nowości ogarnięto :) 

Nadeo chwaliło się dynamiczną muzyką oraz trybem "podwójnego kierowcy". Niestety, ale ten ostatni znam tylko z teorii i filmów. Polega on na tym, że gracz A kieruje, natomiast gracz B odpowiada za gaz i hamulec. Ciemno to widzę. Dynamiczna muzyka miała dostosować się do tego jak sobie radzimy. Niestety efekt końcowy jest bardzo słaby. Brzmi jak przeskakiwanie pomiędzy fragmentami utworu co bardzo szybko zaczęło mnie irytować. Dodano także swego rodzaju "pilota". Nieustanne powtarzanie "co ty wyprawiasz, uważaj na farbę, świetnie ci idzie" to kolejny fatalny pomysł. Na szczęście i jedno i drugie można wyłączyć, a w przypadku PS4 uruchomić w tle serwis Spotify. Spodobało mi się jedynie odliczanie w różnych językach. Szkoda, że jest częścią opcji "głosy", a nie oddzielną "funkcją". Cóż. Mówi się trudno. 

Początki są trudne...

Miałem drobne problemy z zalogowaniem się do sieci PSN, a co za tym idzie pobraniem gry. W ciągu dwóch dni musiałem wyrobić sobie opinię na temat nowej odsłony. A było co testować. Jaki jest werdykt? Bardzo pozytywny. Nie rozumiem tylko, dlaczego części pojazdów odpadały ot tak. Co prawda nie wpływało to na prowadzenie się auta, ale spoiler odpadający z byle powodu wyglądał komicznie. Niestety, ale najnowsza odsłona wymaga konta Uplay = stałego połączenia z serwerami Ubisoft, które nie mają najlepszej opinii. Poprzednia "Mania Planet" pozwalała na grę w trybie off-line. Tym razem, aby w ogóle ujrzeć menu główne musimy być on-line. Fatalny pomysł. Mimo to jestem zachwycony grą. Czekam na przypływ funduszy, a każdy niezdecydowany gracz może poczekać na demo, które wedle zapowiedzi ma pojawić się kilka dni po premierze. Ci, którzy nie mieli styczności z serią mogą pobrać darmową wersję lub jedno z wersji demonstracyjnych "dwójki". Mówiąc krótko - jest bardzo dobrze. Gdyby nie ten przeklęty Uplay... 

To co, widzimy się na torze (np. w darmowej Trackmanii Nations Forever)? :) Znajdziecie  mnie pod nickiem "djsound1985". 

2 komentarze:

  1. Kolejna świetna recenzja. Aż sobie ściągnąłem Trackmanię Nations Forever - strasznie mi się spodobała :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Mój nick to "djsound1985". Powinien jeszcze działać

      Usuń