piątek, 11 grudnia 2015

Recenzja: Obcy: Izolacja

Ash: "A perfect organism"... 

Obcy: Izolacja
Obcy: Izolacja miał być pierwszą od lat udaną grą z tego uniwersum. Ba, wszystko na to wskazywało. Pierwsze godziny były przerażające. Dalej też jest strasznie. Niestety, ale strasznie źle.


Nie liczyłem na wiele. Wiedziałem, że gra będzie n-tym chowaniem się po szafach (Outlast i inne zrobiły swoje), ale to w końcu obcy! Te monstrum to legenda. Żaden inny potwór nie wygląda tak rewelacyjnie ("zaprojektował" go geniusz, H.R. Giger). Niestety, sama licencja to nie wszystko. Trzeba ją odpowiednio wykorzystać oraz zrealizować. I tutaj jest pies pogrzebany. O ile całość wygląda tak, jak na Obcego przystało, to pewne elementy wołają o pomstę do nieba. 

Xenomorph: "Nie ma to jak dorabiać w ochronie..."

Zacznijmy od fabuły. Główną bohaterką jest córka "filmowej" Ripley, Amanda, która chce dowiedzieć się czegoś o matce. Zupełnie "przy okazji" została "poproszona" o odnalezienie czarnych skrzynek. Odkrycie prawdy o Nostromo szybko zejdzie na dalszy plan. Rozpocznie się walka o przetrwanie. Nie mam zastrzeżeń. Historia została przedstawiona całkiem nieźle. Gdy trzeba nie brakuje wybuchów, gasnących świateł, dialogi dają radę, a całość trzyma się kupy. 

 Trudno uchwycić taki moment

"Amy" to nie Vasquez z "Aliens", a przeciętna kobieta, której jedyną bronią jest spryt. W przeciwieństwie do Gordona Freemana odzywa się i bardzo często nie przebiera w słowach. To chyba oczywiste. Przeciętny "Kowalski" na widok zwłok nie powie: "ojej". Duży plus. Nawet na najniższym  poziomie trudności nie mamy najmniejszych szans w konfrontacji. Ucieczka nie wchodzi w grę. To co widzieliśmy na zwiastunach to ściema. Jest szybki i zabija jednym "ciosem". Pozostaje rozglądanie się i unikanie go za wszelką cenę. Szkoda, że całość jest niesamowicie oskryptowana. Czytałem o tym. Byłem pewien, że stwór pojawia się w wybranych momentach i łazi po dość dużych lokacjach. Jest znacznie gorzej...

Kolejny patrol... I ta poza. 

Początkowo towarzyszyło mi uczucie "on może być wszędzie". Kto oglądał przynajmniej jedną część filmu, wie, że xenomorph może chodzić po suficie, uwielbia tunele wentylacyjne i inne kryjówki. To w końcu łowca, poluje przyczajony na swoją zdobycz. Pamiętając o tym, za każdym razem wychylałem się powoli "zza winkla", co swoją drogą zrealizowano znakomicie i rozglądałem wokół. Gdy znalazłem detektor zrobiło się jeszcze "ciekawiej". Grałem na PS4. Pad ma wbudowany głośniczek, ale niewiele produkcji z niego korzysta. W "Izolacji" wydobywa się z niego odgłos ostrzegający nas o czymś, co się rusza! To może przestraszyć. Wibracje mogą się schować. Są jeszcze dwa dodatki związane z konsolą Sony. Posiadacze PS Camera będą mogli skorzystać z dwóch funkcji. Po pierwsze, wykrywania ruchów głowy, co ma (w teorii) ułatwić wychylanie się. Po drugie, mikrofon wyłapuje odgłosy z pokoju. Jeśli będą głośne, zwabią Obcego. I tu mam wątpliwości. Wątpię, aby w praktyce zdawało to egzamin. 

Czyżby Obcy sprzątał i ukrywał ciała?

Początkowo klimat jest niesamowity. Przez pierwszych kilka godzin czułem się tak, jak bohater filmu. Przerażony, samotny, zdany na łaskę losu. Dbałość o detale i odwzorowanie pierwszej części zasługuje na pochwałę. Niestety, w pewnym momencie "bańka" pęka. Lokacje (pomijając zniszczenia) są zbyt sterylne. Skoro na stacji Sevastopol doszło do istnej rzezi, to gdzie są ciała, krew itp? To w końcu horror! Ale to drobnostka w porównaniu z AI. Obcy (stwór) to nie jedyne zagrożenie. Po stacji szwędają się także ludzie oraz "syntetyki" (androidy). Swoją drogą, mając "na wyposażeniu" ciężki klucz, dlaczego nie możemy po prostu skrócić ich o głowę? Nawet strzały z rewolweru nie robią na nich wrażenia. Autorzy przesadzili. 

Czy "organizm doskonały" uratuje sytuację? Niestety, ale nie. Tak duże lokacje, aż proszą się o to, żeby chodził dłuższymi ścieżkami. Tym czasem, niczym strażnik ze "skradanki" patroluje okolice, w której znajduje się cel naszej misji. Gdy ją wykonamy idzie do następnego punktu! Co gorsza, niekonsekwencja w wykrywaniu gracza potrafi doprowadzić do szewskiej pasji. Jestem pewien, że to sprawka skryptów. Można przejść tuż obok niego, ale z drugiej strony usłyszy odgłos detektora z kilkunastu metrów... Brawo. 

Minigierki wprowadzają pewne urozmaicenie... Na chwilę.

Producenci postanowili urozmaicić zabawę systemem wytwarzania przedmiotów czy hakowaniem systemów. Całość jest prosta i szybko się nudzi. Co gorsza, wiele przedmiotów, które stworzymy jest bezużyteczna. "Inwestowałem" jedynie w apteczki. Komputery z "mailami", które mają wzbogacić fabułę nie zawierają żadnych ciekawych informacji. Kolejna wada to "backtracking" czyli konieczność powrotu do odwiedzonego już miejsca. Rzecz jasna, xenomorph "teleportuje się" tam, aby patrolować teren. 

Jakie to "brutalne"...

Po raz kolejny gigantyczny potencjał został zmarnowany. Oprawa audio/wideo jest doskonała. Największe brawa należą się tej pierwszej. Ścieżka dźwiękowa jest minimalistyczna (tak jak w filmie), a odgłosy otoczenia "ożywiają" lokacje. Co prawda przedmioty są niezniszczalne, ale gra światła i cieni, połączona z grafiką robią swoje. Szkoda tylko, że całość rujnuje "ochroniarz". Autorzy gry, z "organizmu doskonałego" zrobili "ciecia", który ma sprawdzać, czy gdzieś za winklem małolaty nie piją wina marki Wino. Pomimo wielu plusów gra rozczarowuje. Nie wyszło. Po raz kolejny...

Ocena: 6/10









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz