JURASSIC PARK: THE GAME
Ta znakomita trylogia nie ma szczęścia do gier (dla mnie, Świat Jurajski to coś zupełnie innego, coś, co nie zalicza się do "Parków..."). Zdecydowana większość "egranizacji" to koszmarne produkcje, które doprowadzają do szewskiej pasji lub powodują depresję. Byłem pewien, że TellTale Games (nie mylić z Tt) stworzy porządną grę. W końcu są autorami świetnej serii Sam & Max. Myliłem się. I to bardzo.
Świetna gra na NESa. Od czego są emulatory? ;)
Początek był obiecujący. I to bardzo. TtG nie odwzorowało filmu 1:1, a pokazało to, co działo się "w innym miejscu", w czasie gdy dr. Grant ratował dzieciaki przed T-Rexem (kocham tą scenę). Dzięki temu zabiegowi poznałem dalsze losy "spasionego okularnika", kierownika całego zamieszania. Całość dzieli się na kilka epizodów, w trakcie których poznamy różnych bohaterów. Mają swoją osobowość, nie są ani czarni ani biali. Brzmi doskonale, prawda? Tym bardziej, że autorzy mogli korzystać ze wszystkiego, co wiąże się z filmem. Na samą myśl o motywie przewodnim czy ryku "rexia" dostawałem gęsiej skórki. Niestety z każdą minutą było co raz gorzej.
Obiecujący początek zaskakującego koszmaru.
Pierwsze chwile były znakomite. Gra bez najmniejszych problemów współpracuje z padem od Xboxa 360, Miałem wrażenie, że gram na konsoli Microsoftu, a nie laptopie. Pierwsze QTE, czyli fragmenty, w których musimy naciskać odpowiednie klawisze w odpowiednim momencie nie sprawiały żadnych trudności. Co więcej, większe fragmenty nagradzane są medalami (złoto, srebro, brąz). W razie porażki, gra nie cofa nas o 20 minut, a do chwili, w której przegraliśmy. Nic tylko bić brawo. Poziom trudności miał dostosowywać się do naszych sukcesów lub porażek. No właśnie... Miał. Wyszło jak wyszło.
10 minut później kląłem jak szewc.
Grafika jest lekko komiksowa, co dodaje grze uroku. Efekt jest niemal niezauważalny, zdradzają go dopiero twarze postaci ("gruba kreska"). Modele dinozaurów są znakomite i trudno się do nich przyczepić. Niestety nie można tego powiedzieć o oprawie audio. Odgłosy "zwierzaków" pochodzą z filmu, natomiast "gra aktorska" jest bez zarzutów. Gorzej z otoczeniem, a konkretnie dżunglą, która budowała ciężki i "gęsty" klimat filmu. Tłumaczenie, że "to gra, tej atmosfery nie odzwierciedlisz" jest bez sensu. W LEGO Jurassic World jakoś się udało. Cuda panie, cuda!
Nawet z tego zrobili QTE...
W pewnym momencie okazało się, że muszę uciekać przed stadem "plujących" małych, ale zabójczych "mięsozaurów". Początkowo emocje sięgały zenitu, pomimo faktu, że jedyne co musiałem robić to naciskać guziczki. Wszystko szło w dobrym kierunku do momentu, w którym pojawiła się "ikonka" oznaczająca jak najszybsze wciskanie "A". Naciskam, naciskam, naciskam... GAME OVER. Powtórka. "No dobra, robię to zbyt wolno", pomyślałem. Naciskam tak szybko jak potrafię, a raczej tak szybko jak jest wstanie naciskać normalny człowiek i... GAME OVER. Miałem dość. Czy konieczność - przepraszam za słownictwo - maniakalnego napierdalania w cholerny guziczek jest fajna? O takiego wała. Gra dostosowuje się do naszych umiejętności? Dobre sobie. Myślałem, że jestem za słaby na takie "atrakcje", ewentualnie to sprytne zabezpieczenie przed piratami. Nie. Dokładnie takie same problemy miały osoby, które kupiły "to coś". Jakby tego było mało, przeczytałem, że jest więcej JESZCZE TRUDNIEJSZYCH sekwencji. Nie no, brawo... Dobrze, że miałem wersję "od cioci z Ameryki". Straciłem jedynie czas i nerwy.
Idealne określenie jakości Jurassic Park: The Game.
QTE bardzo często wpływają negatywnie na grę. Nie oznacza to, że są złem wcielonym. God of War udowadnia, że to świetny dodatek. Ba, Heavy Rain, jedna z najlepszych gier w historii, to jedno wielkie QTE. Niestety, w przypadku omawianej produkcji, "eventy" kompletnie zrujnowały grę, która miała gigantyczny potencjał...
Ocena: brak (nie ukończyłem gry)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz